[size=2][font=Calibri","sans-serif]Jeśli chodzi o zaplecze techniczne – bannert. Brałem od nich przyczepę i złego słowa nie powiem mimo wrodzonego krytycyzmu. [/font][/size]

[size=2][font=Calibri","sans-serif]Co do przepisów – nie wydaje mi się by cokolwiek stało na przeszkodzie. Sprawdź np. u bannertów czy nei robią czegoś takiego i nie mają w swojej ofercie. [/font][/size]

Wiem że Bannert robią samochody gastronomiczne "na innych autach". także może i zadzwoń. Są ok i raczej można im zaufać.

Kolego, ten łój wołowy to opcja sprzed kilkustet lat z tego co mi wiadomo. We współczesnej gastronomii to raczej mało realne, poza tym nie przeszłoby. Za belgijskie po prostu zwykło się uważać frytki grube, podane z majonezem zamiast keczupu.

Potis będzie odpowiedni. Jak ta półka cenowa to też bym się ku temu skłaniał.

Byłą dość głośna sprawa pewnego fryzjera, który puszczał muzykę w sowim salonie. Skończyło się na tym, że wywiesił kartkę "muzyka tylko dla personelu". Więc w wojnie z naszymi durnymi przepisami może zrób to samo ;)

Bardziej sprzedaż, lepiej produkcję przerzucić na lokal stacjonarny a z przyczepy tylko sprzedawać - czysta logistyka.